Każdy, kto w ostatnich tygodniach śledził wiadomości z Polski, słyszał zapewne o nowej i kontrowersyjnej reformie sądownictwa, która wywołała ogólnokrajowe protesty. Ostatnie wydarzenia przyniosły również kryzys polityczny, który może doprowadzić do przedterminowych wyborów. Jednak to wszystko może być tylko wierzchołkiem góry lodowej, jeśli chodzi o obecny stan demokracji w Polsce. Niniejszy artykuł ma na celu przedstawienie w przystępny sposób najnowszych wydarzeń politycznych w Polsce i ich implikacji dla jej przyszłości jako demokratycznego kraju o liberalnych wartościach.
Co takiego jest w reformie sądownictwa, że wywołała protesty?
Główną kwestią, która doprowadziła do ogólnokrajowych protestów, są proponowane zmiany w sposobie powoływania sędziów. Rządząca prawicowa partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) wprowadziła kilka nowych projektów ustaw, które miałyby wpływ na cały polski system sądowniczy. Najbardziej kontrowersyjna z nich dotyczy powoływania sędziów. Reforma proponuje sposób powoływania oparty na „mandacie narodu”, co oznacza, że sędziowie byliby wybierani przez Ministra Sprawiedliwości (partia rządząca miałaby większość w Sejmie). Zmiany oznaczają również, że Minister Sprawiedliwości miałby kontrolę nad Sądem Najwyższym, a wiek emerytalny sędziów zostałby obniżony z 70 do 65 lat. Inna ustawa, która wywołała oburzenie opinii publicznej, dotyczy reorganizacji Rady Państwowej, organu doradczego rządu. Rada miałaby zostać przekształcona w biuro audytora, którego główną funkcją byłaby kontrola wykonania wydatków rządowych. Rząd twierdzi, że ma to zapobiec nadużywaniu funduszy unijnych przez samorządy, ale wielu widzi w tym sposób na kontrolowanie środków dostępnych na rozwój lokalny. Proponowane ustawy zostały skrytykowane przez wiele zagranicznych instytucji, w tym Komisję Europejską, Komisję Wenecką i Komisarza Praw Człowieka Rady Europy.
Krótkie wyjaśnienie obecnej sytuacji w Polsce
Sytuacja w Polsce jest wynikiem decyzji partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) o wprowadzeniu reform stawiających ich urzędników ponad prawem. PiS wygrał wybory w październiku, 2015 roku i wraz z tym uzyskał kontrolę nad wszystkimi trzema gałęziami rządu. Po dwóch latach sprawowania władzy lider PiS Jarosław Kaczyński uznał, że kraj potrzebuje „rewolucji moralnej” i „uporządkowania Polski”. Aby wyegzekwować swoją wizję „moralnego” i „uporządkowanego” kraju, PiS przejmuje kontrolę nad niezależnymi instytucjami i zmienia obowiązujące prawo. Partia wykorzystuje swoją większość w Sejmie do uchwalania ustaw bez konsultacji z innymi partiami. Partia rządząca próbuje również kontrolować media publiczne i władze lokalne. Polacy protestują od początku 2017 roku, a demonstracje te przybierają coraz większe rozmiary.
Dlaczego wprowadzono reformę sądownictwa?
Pierwotny projekt ustawy o reformie sądownictwa został wprowadzony w październiku, 2016 roku i miał za zadanie zająć się tym, co rząd nazwał „luką legislacyjną”. Rząd twierdził, że chociaż Konstytucja RP i ustawy przewidują powoływanie sędziów przez Ministra Sprawiedliwości, nie ma konkretnych przepisów regulujących ten proces. Reforma była reakcją na sytuację w Sądzie Najwyższym. PiS wygrał wybory w 2015 roku i do 2016 roku wymienił już sędziów w Trybunale Konstytucyjnym. Sąd Najwyższy był następny w kolejce do „rewolucji moralnej” PiS. Do 2018 roku partia rządząca kontrolowała nominacje do Sądu Najwyższego. W tym samym roku Komisja Europejska rozpoczęła dochodzenie w sprawie projektu ustawy o reformie sądownictwa. W swoim sprawozdaniu Komisja wyraziła obawy, że nowe przepisy doprowadzą do „częściowej kontroli państwa przez większość rządzącą”. Komisja wydała zalecenie dla polskiego rządu, by „zrewidował ustawę” tak, by była zgodna z prawem UE. Rząd nie odpowiedział na zastrzeżenia Komisji, co doprowadziło do wszczęcia przeciwko Polsce procedury z art. 7.
Czy nowa reforma sądownictwa jest zgodna z prawem UE?
Proponowany projekt ustawy zmienia sposób powoływania sędziów. Minister Sprawiedliwości powoływałby sędziów do nowej Państwowej Rady Sądownictwa, która byłaby odpowiedzialna za wybór i awans sędziów. Rada składałaby się z 19 członków: – 9 przedstawicieli sędziów i prokuratorów, – 6 przedstawicieli Ministra Sprawiedliwości i Szefa Rady, – 3 przedstawicieli Ministra Sprawiedliwości w Sądzie Najwyższym, oraz – 2 przedstawicieli Ministra Sprawiedliwości w sądzie apelacyjnym. – Sędziowie apelacyjni nie byliby już wybierani przez sędziów, ale powoływani przez Ministra Sprawiedliwości. Polski rząd uzasadnia te zmiany tym, że obecny system jest niesprawiedliwy i narażony na korupcję. Proponowane zmiany uczyniłyby wybór sędziów bardziej merytokratycznym. Minister Sprawiedliwości powoływałby sędziów na podstawie ich dorobku, o którym świadczą osiągnięcia, publikacje i wszelkie inne istotne dokumenty. Proponowane przepisy zmieniłyby również wiek emerytalny sędziów z 70 do 65 lat. Rząd twierdzi, że starsi sędziowie są mniej produktywni, a młodym ludziom trzeba dać szansę na sprawdzenie się. Komisja Europejska, Komisja Wenecka oraz Komisarz Praw Człowieka Rady Europy wyraziły zaniepokojenie proponowanymi reformami. Twierdzą oni, że nowe przepisy nie są zgodne z prawem UE, ponieważ naruszają zasady niezależności sądów i praworządności.
Protest solidarnościowy i potencjalne konsekwencje wyborcze
Projekt ustawy o reformie sądownictwa został wprowadzony 22 grudnia, 2017 roku i od tego czasu debata na temat proponowanych zmian zdominowała agendę polityczną w Polsce. 9 stycznia tysiące osób demonstrowało przed Sejmem, a 17 stycznia podobne protesty odbyły się w dziesiątkach miast i miasteczek w całym kraju. Manifestacje zostały nazwane „Czarnym Protestem” („Czarny Protest”) i związane są z kolorem czarnym jako symbolem żałoby. Organizatorem protestu jest „czarna” partia Platforma Obywatelska oraz organizacje „antyrządowe”, w tym Obywatele RP. Manifestacje mają być kontynuowane, a na piątek 19 lutego zaplanowano większy protest. Organizatorzy spodziewają się, że w proteście weźmie udział jeszcze więcej osób, ponieważ jest to święto narodowe i wiele osób będzie miało dzień wolny. W międzyczasie partia rządząca próbuje odwrócić uwagę opinii publicznej od sądownictwa na inne kwestie, takie jak sytuacja gospodarcza i kryzys uchodźczy. Demonstracje udało się zjednoczyć opozycję, do protestu przyłączyły się nawet partie pro-PiS-owskie. Krytykowano też partię rządzącą za nieliczenie się z opinią obywateli i „ignorowanie prawa”. Protestujący nie zaproponowali konkretnej alternatywy dla proponowanych reform, ale wezwali rząd do wycofania projektów ustaw.
Wnioski.
– Unia Europejska: Komisja Europejska wszczęła przeciwko Polsce procedurę z art. 7 i zwróciła się do Rady Unii Europejskiej o podjęcie decyzji o nałożeniu sankcji na Polskę, jeśli rząd nie odwoła ustaw o reformie sądownictwa. Rada utworzyła specjalny komitet, który ma zarekomendować sankcje wobec Polski. Decyzja o zastosowaniu sankcji wobec Polski wymagałaby kwalifikowanej większości państw członkowskich i prawdopodobnie wywołałaby kryzys konstytucyjny w Polsce. – Komisja Wenecka: Komisja Wenecka wydała opinię na temat proponowanych reform. Komisja zasugerowała, by rząd zmienił proponowane ustawy i podkreśliła, że „rządy prawa są podstawową wartością UE”. – Komisarz Rady Europy ds. praw człowieka: Komisarz wydał opinię na temat proponowanych reform. Komisarz stwierdził, że reformy doprowadziłyby do „niebezpiecznego naruszenia zasad państwa prawa” i „postawiłyby Polskę w obliczu naruszenia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka”. /END>